Seks w długoletnim związku jest jak oglądanie ulubionego filmu.
Seks
jest jak oglądanie ulubionego filmu, niby fajnie znów zobaczyć coś co lubimy
oglądać, ale dokładnie wiemy co się wydarzy, a to od razu psuje nam całą
zabawę.
Przygotowujecie
się do tego dokładnie, mycie, poprawianie, odpowiednie światło, nastrój i już
jest! Upragniony, wyczekiwany! Seks. Jest cudownie, uniesień nie ma końca i po
wszystkim, gasicie światło, dobranoc. Następny dzień( jeśli mieszkacie razem)
lub następna noc spędzona razem( jeśli mieszkacie osobno, co w pewnym sensie
jest dla was korzystniejsze w tej kwestii) i scenariusz się powtarza.
Przygotowujecie się, myjecie itd. Czy seks w długoletnim związku wciąż musi
wyglądać w taki sam sposób? Czy musi być dokładnie przygotowany, zaplanowany,
obgadany co do minuty? Oczywiście można przejrzeć mnóstwo porad w stylu: „10
porad jak rozpalić ogień w sypialni” lub „30 sposobów, aby on znów stał się
ogierem”, ale czy to naprawdę pomaga? Frazesy dotyczące tego, aby oddać się
swojemu partnerowi gdzieś na łonie natury lub innym miejscu publicznym, aby uniknąć
nudy i marazmu w sypialni brzmią nieźle(ba! Już podczas samego czytania robi
nam się gorąco), ale czy to naprawdę działa? Albo inaczej! Czy w ogóle chcemy
żeby to działało? Przypomnij sobie jak to było gdy dopiero zaczynaliście ze
sobą sypiać, mogłaś (i przede wszystkim!) chciałaś zawsze, wszędzie i jak
najwięcej, a teraz? Teraz nastąpiło zmęczenie materiału. Znasz każdy zakamarek
ciała swojego mężczyzny, nie ma ono przed Tobą tajemnic, on również na pamięć
potrafi rozpoznać Twoją anatomię. Nie bez kozery mówi się, że zaletą długiego
związku jest przywilej dłuższego niegolenia nóg, no bo przecież niczym już Go
nie zaskoczysz, a więc kilku dniowy „zarost” przecież nie zrobi na nim
zbytniego wrażenia. Ale czy, aby właśnie takie podejście nie gasi ognia w
sypialni? Czy to, że nie musimy się już nazbyt starać o to by zaimponować sobie
nawzajem ciałem rodem z dobrego porno daje początek niekończącej się posuchy w
seksie?
Seks
nie jest jedynie dodatkiem do związku, jak nie raz próbuje nam się wmówić.
Ośmielę się zaryzykować stwierdzenie, że właściwie jest on jego kwintesencją. Bo
czy potrafiłybyśmy wyobrazić sobie związek bez seksu? Czy to jest w ogóle
możliwe w XXI wieku? W świecie, gdzie niemal wszystko kręci się wokół tego
jednego tematu; filmy, teledyski, książki, rozmowy. Nie możemy całkiem z tego zrezygnować. Przekonywanie,
że seks nie jest aż ta potrzebny w naszym związku, że wystarczy wzajemny
szacunek, zaufanie i bezpieczeństwo nie prowadzi do niczego dobrego. Bo jeśli
nie znajdziemy tego czego nam brakuje w naszej ostoi, zaczniemy szukać tego
gdzie indziej, w ramionach innego mężczyzny. Przecież nieznane jest bardziej
pociągające, nieznane jest atrakcyjniejsze, ale czy na pewno lepsze? Czy to
wszystko jest na tyle wystarczającym powodem, aby przekreślić wiele lat
wspólnego, życia?
My kobiety
nie godzimy się na bylejakość, niemal w każdej dziedzinie, w tym również w
seksie. Nie odpuszczajmy, więc tak łatwo, naszym obecnym partnerom. Pokażmy im,
że nie zadowolimy się czymś pomiędzy. Postawmy sprawę jasno i konkretnie. Seks
ma być dobry, na tyle dobry, aby żadne z was nie szukało wrażeń gdzieś indziej,
niż we własnej sypialni.
Na
koniec zadajmy sobie podstawowe pytanie: czy aby na pewno chcemy by coś
zmieniło się w naszym związku w sferze łóżkowej, czy być może nadszedł czas,
aby znów spróbować czegoś nowego co jeszcze nie zostało(przez nas) odkryte i
dać się ponieść instynktom i emocją? Niezależnie od tego, którą z dróg
wybierzemy, należy pamiętać, że seks jest ważny, czy to ten w długoletnim
związku, czy jedynie przelotny. Zbliża, przełamuje barierę intymności i pozwala
poczuć się naprawdę szczęśliwą i pewną siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz